niedziela, 3 lipca 2016

Mały podróżnik

Dziś z Sonyeo, a dokładniej parę godzin temu, po długiej i męczącej podróży, poprzedzonej pobudką w środku nocy, dotarłyśmy do Międzyzdrojów. Odbiegając od tematu, nie mam jeszcze dla Sonyeo żadnego transportera, więc mimo plecaka na plecach i wielkiej walizki za sobą jechała ze mną po prostu w ręku. Nie spodziewałam się, że spotkam się z tak dużą ilością pozytywnych spojrzeń czy komentarzy i muszę przyznać, że to prawie tak miłe jak uczucie po uszyciu jej nowego ubranka, które pasuje jak ulał.




Jak wiadomo, podczas długiej podróży pociągiem najważniejszy jest komfort jazdy, na to też postawiłam ubierając zarówno siebie jak i Sonyeo. Koszulka, którą maluszek ma na sobie dotarła do mnie dwa dni temu w paczuszce od Noellio wraz z jeszcze jedną bluzeczką i spodenkami, które zaprezentuję innym razem. Miałam mały problem z założeniem jej koszulki - jest to rozmiar na Pullip, który brałam z pełną świadomością, chcąc dla niej własnie luźnej góry, ale... Z tyłu nie ma żadnego zapięcia. W pierwszej chwili spanikowałam nie mając pojęcia jak sobie z tym poradzić, ostatecznie założyłam ją po odmontowaniu rączek, wsuwając od dołu, mimo tego, było to dość ciężkie zadanie. Nie wyobrażam sobie ubierania w nią, w końcu dopasowanego do niej rozmiarowo, Pullipa. 






Spodenki Sonyeo zostały znalezione wśród starych zabawek i lalek, docelowo były długimi spodniami jakiejś kilkucentymetrowej laleczki. Przypominają troszkę męskie bokserki, wciąż wyglądając przy tym uroczo i, przede wszystkim, wygodnie.




Buciki Sonyeo zamówiłam, nie stroniąc od hipokryzji, ze strony za którą zdecydowanie nie przepadam - pullipfamily. Są gumowe, więc już przy zamówieniu wątpiłam, czy cena jest proporcjonalna do jakości, ale koniecznie chciałam mieć dla niej coś na już, bo nie mogłam znieść myśli, że ciągle lata na boso. Okazało się, że to oryginalne buciki od obitsu, więc ostatecznie wyszłam na tym na plus. Choć muszę przyznać, że zakładanie ich jest koszmarem, zarówno dla mnie, jak i dla Sonyeo. 





Pierwsze zdjęcia wyjazdowe z racji męczącej podróży są raczej proste i skromne - wyjścia w plener mamy zaplanowane na później. Szeroki parapet w naszym pokoju od razu stał się ulubionym miejscem Sonyeo, dodatkowo prezentuje się dość ładnie, więc okazuje się, że plener nie jest nawet konieczny, by oddać urok maluszka.

2 komentarze:

  1. Świetne buciki i całokształt ubrankowy. Zaintrygowało mnie jej ciałko. Nie znam się za bardzo w niuansach tych laleczek, więc mam pytanie: Czy z takim ciałkiem kupuje się pannę w oryginale, czy też została na nie przełożona? Pozdrawiam ciepło :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. widziałam, że już wyczytałaś, że to hybrydka, ale przy okazji dziękuję za wszystkie pozytywne komentarze! miło wejść na bloggera i przeczytać tyle miłych słów

      Usuń