środa, 6 lipca 2016

Pierwszy spacer Sonyeo

Nadszedł dzień, kiedy Sonyeo dostała swoje pierwsze, porządne (a nie robione telefonem na szybko) zdjęcia "poza domem". Wybrałyśmy się na mały spacer po Międzyzdrojach i podczas tego pierwszego, wspólnego wyjścia starałyśmy się zwiedzić choć część ładniejszych czy bardziej charakterystycznych miejsc w tym mieście, czy do końca nam to wyszło, to już inna kwestia. Muszę przyznać, że obie troszkę się stresowałyśmy - ja niestety spojrzeniami przechodniów i moimi "umiejętnościami" fotograficznymi, Sonyeo zaś, nie zdając sobie sprawy z powagi sytuacji, jedynie swoim wyglądem.




Po dokładnym sprawdzeniu, czy wszystko leży jak trzeba, zgodziła się w końcu wyjść do ludzi. Komplecik w serduszka, który maluszek ma na sobie jest wspólnym dziełem (tak jak większość ubranek, które Sonyeo nosi lub nosić będzie) moim i Gabrysi, której w lalkowym świecie jeszcze nie ma. Jeszcze, bo zdradzę, że czeka właśnie na swoją pierwszą lalkę co oznacza wiele wspólnych wyjść i zdjęć.







Naszym pierwszym przystankiem był malutki, szklany wodospad po drodze na Promenadę Gwiazd. To, że póki co zdjęć z niej nie ma, nie oznacza, że ich nie będzie - po prostu dziś wolałam uniknąć zdeptania przez przechodniów Sonyeo i aparatu i zdecydowałyśmy się wybrać tam w bardziej sprzyjających okolicznościach.




Przez wszechobecne, ostre słonce, i mi było ciężko nie prześwietlać buzi Sonyeo na zdjęciach, i jej, bo malutka szybko się zmęczyła. Od razu znalazła sobie wygodny kącik w cieniu na słupku i nie chciała się ruszyć.






Ostatecznie włączył jej się wewnętrzny leniuszek na tyle, że znalazła sobie wygodny kącik na parkowym trawniku i taki był finał naszej pierwszej, wspólnej wycieczki. Nie ma jednak na co narzekać, bo obie wyszłyśmy z tego zadowolone, a oprócz tego Sonyeo zachwycała zarówno aparat jak i przechodniów swoim serduszkowym komplecikiem.



Jak wspominałam, słońce było tak ostre, że wspólna zdjęciowa praca była dość ciężka. Większość ujęć ostatecznie wylądowała w koszu, ale tego jednego było nam szkoda - nie codziennie w końcu ma się okazje siedzieć na ramieniu samego Juliusza Machulskiego. A że swoich zdjęć nie przerabiam nawet w najmniejszym stopniu, to pojawia się w swojej pierwotnej, prześwietlonej formie, nie jako element całości notki, a mały bonus.





5 komentarzy:

  1. Wspaniałe fotki i genialne, konkretne, ładnie napisane komentarze! Laleczka zachwyciła mnie na FB. Cieszę się, że mam teraz dostęp do Twojego bloga. Będę podglądać jej perypetie :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. No proszę, kolejny świetny blog do poczytania ♥ Żałuję, że nie trafiłam tu wcześniej, Soneyo to przeurocza Byulka (Dumbo, prawda?). Podoba mi się jak ją stylizujesz, od kolczyków, przez wiga, po same ubranka! A zdjęcia jakie fajne ♥ Też często mam problem z nadmiernie oświetlonymi buźkami lalek, ale damy sobie z tym radę! :> Czekam na następne posty~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ojeju, bardzo dziękuję! tak, Sonyeo to Byul Dumbo, kolczyki i wig to niestety nie mój pomysł (taka już do mnie przybyła), ale w takim wydaniu spodobała mi się tak bardzo, że nie mam zamiaru raczej tego zmieniać, ubranka za to, to moja inwencja i za miły komentarz bardzo dziękuję. słońce na zdjęciach bywa zmorą, to prawda :( ale następnych postów w planach mam wiele!

      Usuń
  3. ochhh, jaka ona przesłodka! <3

    OdpowiedzUsuń