niedziela, 23 października 2016

Domowa wycieczka, część 2.

Post pojawia się znacznie później niż planowałam, ale dziewczynki odmówiły współpracy w tym temacie mówiąc, że nie pokażą niedokończonego pomieszczenia. Poczta Polska zwyczajowo już zawiodła i nasza przesyłka przyszła później, niż planowała, a bez niej to nie byłoby to samo. Bez zbędnego przedłużania, bo niestety opóźnienie wynikło z przyczyn od nas niezależnych - tym razem zapraszamy do sypialni! Pierwszą połowę domku, salon, jakby ktoś jeszcze go nie widział, można zobaczyć o tutaj.




Z salonu do sypialni przechodzi się po pokazanej już wcześniej drabince, z której bąble korzystają niesamowicie chętnie - tak chętnie, że czasem obawiam się o ich bezpieczeństwo i zastanawiam, czy lepszym rozwiązaniem nie byłaby jednak jakaś winda albo schody.






Po prawej maluszki mają toaletkę, którą odkupiłam na jednej z lalkowych grup, ale z tego co wiem, nowa jest do kupienia w Empiku, ze stołeczkiem, który skonstruowałyśmy same z pomocą Gabrysi. Spędzają tam całkiem sporo czasu, idąc chyba za moim przykładem, zwłaszcza Sonyeo, choć ku mojemu zaskoczeniu, widuję tam Woori niemal równie często. Toaletka to jedyne lustro w całym ich domku, a jak wiadomo, jedno na dwie dziewczynki to niezbyt dużo, może dlatego jest tak okupowane. Kaktusy dorwane w Tigerze od razu stanęły tam, gdzie stoją teraz, chyba po prostu każdy czuje się piękniejszy w otoczeniu natury.





W toaletce trzymają biżuterię i mnóstwo gumeczek do włosów, bo od kiedy Sonyeo dostała dłuższe włoski, używa ich co chwilę, i tak samo co chwilę je gubi, musiałam więc siłą rzeczy załatwić im spory zapas.





W komodzie, też odkupionej i też z Empiku, dziewczynki trzymają bieliznę, głównie rajstopki, ale parę zagubionych pośród nich skarpet czy majtek też się znajdzie, za to na niej o wystrój zadbała Woori. Twierdzi, że sztaluga z Tigera pomaga jej odkryć w sobie małego artystę. Co chwilę widzę, jak na niej coś tworzy, ale zapełnione płótna znikają bez śladu, a na ich miejsce pojawiają się nowe, czyste - twierdzi, że dopiero się szkoli i kiepskich prac nie zamierza nikomu pokazywać. No a lampka, również z Tigera, oprócz funkcji użytkowej do czytania czy po prostu wieczornego siedzenia na łóżku w napadzie lenistwa, po prostu ładnie się prezentuje.






Pufa, którą im uszyłam jest chyba po kanapie najczęściej okupowanym miejscem w ciągu dnia - gdy Sonyeo rozsiada się w salonie, Woori przychodzi tu z książką, rozkłada się wygodnie i praktycznie jej nie ma przez parę kolejnych godzin.




Girlandę dziewczynki stworzyły same z moją niewielką pomocą - nie dopuściłabym ich do gorącego piekarnika, żeby same wypalały modelinę za żadne skarby, obrazek za to dostały ode mnie. Wisiał w pokoju mojej mamy w jej dziecinnych i nastoletnich latach, później wisiał u mnie, a teraz, zgodnie z tradycją, przekazałam go własnym dzieciom.






Chyba kłamałam mówiąc o kanapie i pufie jako o ulubionych miejscach dziewczynek - łóżko bije je obie na głowę. Zdecydowałyśmy, że wybór łóżka to zbyt ważna sprawa, żeby przy tak małych umiejętnościach meblarskich porywać się na to samemu, poza tym materac musi być przecież porządny i wygodny i po dopytaniu o szerokość (żeby ich dyńki na spokojnie się zmieściły), zamówiłyśmy je u pani Moniki na Artifi.




W porównaniu do mebelków dłubanych własnoręcznie, cena może wydawać się wysoka, ale jest naprawdę proporcjonalna do jakości, wszystko jest wykonane pięknie i z dużą dbałością o szczegóły, a kolory pościeli mogłyśmy wybrać same, co więcej, po paru dniach od złożenia zamówienia dostałyśmy maila ze zdjęciami kilku zestawów w tych wzorach i kolorystyce, o które prosiłyśmy, do wyboru. Jedyne czego można się przyczepić to to, że prosiłyśmy o białe łóżeczko, a dostałyśmy takie w białym drewnie, ale ja i Woori wyjątkowo lubimy malowanie mebelków (Sonyeo narzeka, że się pobrudzi), więc szybko rozwiązałyśmy ten problem. Poza tym, dostałyśmy miłe gratisy - poduszki na kanapie i obrus na stole, które pokazałyśmy w poprzednim poście, to właśnie gratisy od pani Moniki.




Oprócz materaca dostałyśmy śliczny zagłówek, dużo poduszek, kołdrę i narzutkę, którą dziewczynki wykorzystują jako kołdrę zamiast tej właściwej - jest zwyczajnie szersza i mniej kłócą się o to, która w nocy ma jej więcej. Choć i tak zwykle jedna kończy bez niej, i wtedy prawdziwa kołdra się przydaje, jako kołdra zapasowa.


Zarówno sukieneczkę Sonyeo jak i koszulkę z kaczuszką Woori zrobiłam z pomocą Gabrysi, spódniczkę Woori odkupiłam od Aleks, a okularki Woori zrobiłam sama i chyba mi wyszły, bo ostatnio bąbel zdejmuje je praktycznie tylko do spania.




Gwiazdki na ścianach to właśnie ten element wystroju, z którym Poczta Polska nas zawiodła, na szczęście mogłyśmy zdać się na pomoc Gabrysi, która ostatecznie znalazła jedno opakowanie w swoim pokoju i zdecydowała się je nam dać. Dziękujemy! Pamiętam jak mając kilka lat, jeszcze w poprzednim pokoju, miałam na ścianach właśnie tego typu świecące w ciemności gwiazdki z jednej z gazetek typu "Witch" (to ze starego "Witch" właśnie są te, które zdobią pokój dziewczynek) i czułam się naprawdę super mając nad sobą małe niebo, dlatego to samo zafundowałam dziewczynkom. Nie jestem pewna, czy był to taki dobry pomysł, bo teraz w nocy zamiast spać oglądają gwiazdy, szukają Wielkiej Niedźwiedzicy i próbują wyznaczać północ, ale po głębszym zastanowieniu, dla takich atrakcji chyba warto poświęcić troszkę snu.

Dla zwiększenia absurdu sytuacji i powodów opóźnienia posta, wspomnę tylko, że gwiazdki przyszły, jakoś dwa dni temu, kiedy większość zdjęć była gotowa, a gwiazdki od Gabrysi wisiały na ścianach od tygodnia, bo jakiś sprzedawca uznał, że pisanie o wysyłce z Polski po to, żeby po miesiącu kupujący dostawał zaadresowaną do niego paczuszkę z Aliexpressu jest świetnym pomysłem.




Tak prezentuje się cała sypialnia dziewczynek, jest dużo mniej zagracona niż salon i tak właśnie ma być - skoro już mają dwa pokoje, to niech jeden faktycznie będzie do spania i wyciszenia, chociaż patrząc na ich wylegiwanie się w łóźku i poobiednie drzemki, to chyba się nie uda. Utrzymałyśmy ją w podobnej kolorystyce co salon i nie umiemy się zdecydować, który z pokoi podoba nam się bardziej.




A tak prezentuje się małe mieszkanko bąbli w całości, jesteśmy z niego niesamowicie zadowolone, a ja mam wrażenie, że udało nam się dopasować wystrój wnętrz do ich charakterków. Niewykluczone, że w przyszłości upcham gdzieś swoje książki albo wyczaruję kolejny regał w moim pokoju, a domek dziewczynek zyska kolejne pomieszczenie. Są zbyt wymagające, by skromne dwa pokoje na długo im wystarczyły, a ja zastanawiam się, gdzie popełniłam błąd w wychowaniu... Poza tym, tworzenie malutkich wnętrz to dużo przyjemniejsze zajęcie, niż może się zdawać i szczerze mówiąc znów chętnie skonstruowałabym jakiś stolik czy półeczkę, a Sonyeo i Woori wydają się całkiem chętne do pomocy.


A na zakończenie... cóż, tydzień temu udało mi się powstrzymać od dzielenia się tym, ale moja ekscytacja weszła już na taki poziom, że to niesamowicie trudne. Wciąż jednak staram się nie uchylać rąbka tajemnicy aż za bardzo, dlatego po prostu powiem tyle i dodam, że bąble ekscytują się równie mocno, co ja:



7 komentarzy:

  1. Ale piękny pokoik! Jesu, muszę zrobić porządny pokój Norze.
    Jestem pełna podziwu dla twoich niezwykłych umiejętności - pokoiki wyglądają jak prawdziewe. Naprawdę. Wszystko jest takie śliczne <3
    Nie mam Tigera u siebie niestety, ale kaktusiki śliczne. I lampka - marzę o takiej!
    Zatkało mnie na widok pufy. I okularów. Dziewczyno, będę miała przez Ciebie kompleksy D:
    Widzę kasztanowe stworki w salonie <3 Norcia uznała, że kasztanowanie to świetny pomysł. Tylko gdzie ja znajdę kasztany...?
    Poczta Polska jest okrutna, ja będę czekać na moją przesyłkę do 18, może przyjdzie wcześniej, ehh...
    Ubranka śliczne też! Z całą pewnością Gabrysia i ty macie wielki talent, we wszystkich możliwych tematach ;)
    Pozdrawiam serdecznie, zachwycona Mel~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, naprawdę bardzo dziękuję! Chociaż żadnych niezwykłych umiejętności tu nie ma, naprawdę, pufa to zwykłe zszywanie, a okularki... No cóż, przyznam się, że wyszły dopiero za 3 czy 4 razem. Nie mniej naprawdę dziękuję, staram się żeby wyglądały realistycznie i wkładam w to dużo serca.
      Podobne rzeczy można znaleźć w chińczykach i innych takich miejscach! Ja po prostu Tigera mam najbardziej po drodze, lubię ten sklep no i ceny ma przyzwoite ;)
      Tak, mieszkają póki co w salonie, boję się, że wyschną i się rozpadną i trzymam kciuki, że tak się nie stanie, bo byłoby naprawdę szkoda, polubiłam tych małych kolegów :( Kasztanownie to super zabawa! Może wybierzcie się na spacer w ich poszukiwaniu? Jeszcze powinny jakieś być
      O, a co ciekawego nakupowałaś? Trzymam kciuki za brak problemów z pocztą!
      Dziękuję jeszcze raz i też pozdrawiam <3

      Usuń
    2. Pufkę chyba zrobię Norci, świetna jest ♥
      Okularki - w marcu lecę do Londynu, i będę w ,,Świecie Harr'ego Pottera" i chyba zrobię Norci czarne okularki, świetne są!
      Chińczyki jakieś są niby, ale u mnie żadnych lalkowych rzeczy nie ma :(
      Przyjaciółka kiedyśtam pozbierała i obiecała, że mi przyniesie - Mam już igły, zapałki i wykałaczki, a Nora aż się rwie do robienia kasztanowych ludków ;)
      Bardzo ciekawe rzeczy, Norcia będzie wyglądać zupełnie inaczej, ale mam nadzieję, że dobrze ;)
      Pozdrawiam serdecznie po raz drugi ;)

      Usuń
    3. Dziękuję!
      O kurcze, zazdroszczę niesamowicie, kocham Harry'ego Pottera i marzę żeby tam pojechać... Liczę na zdjęcia stamtąd, na ukojenie mojego złamanego serca, że mnie tam nie będzie :)
      To jakieś felerne te Chińczyki, ja zwykle coś znajduję :/
      Na pewno wyjdą jej świetnie jak zdobędziecie kasztany!
      Ojej, jestem mega ciekawa jej przemiany! I pozdrawiam też

      Usuń
    4. Norcia już zrobiła parę kasztanówek, w tym Jeżydło, które wyszło... bardzo... kolczaste?
      Ja nic nie znajduję! Kurczę, chciałabym do tego Tigera pojechać :\
      Już trochę (bardzo) się przemieniła, zapraszam na bloga, można tam zobaczyć nowego WIGA! Doszedł przed czasem ^^

      Usuń
  2. No proszę jaki fajny kącika do lalkowania! :-) Musi tu być bardzo wygodnie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy! Bąble na wygodę na pewno nie narzekają :)

      Usuń