poniedziałek, 26 grudnia 2016

12 (prawie) świątecznych... prezentów

I znów długa przerwa - przepraszam, przepraszam i biję się w pierś. Na swoje usprawiedliwienie mam tyle, że tym razem Sonyeo pojechała na wakacje do Dany (Pullip Merl Gabrysi), a ja kompletnie nie miałam serca do robienia zdjęć Hayulowi i Woori bez niej, było dziwnie, pusto i w ogóle trochę nie tak, ale przynajmniej Sonyeo się wybawiła i mam nadzieję, że fotorelacja pojawi się niedługo na blogu Gabrysi.








Za to na święta do domku wróciła nie tylko Sonyeo, ale i Dana razem z Gabrysią, więc spędziliśmy je w dość sporym gronie. Święta świeckie, bez opłatka, kolęd i dwunastu potraw, ale za to pełne rodzinnej atmosfery, ciepła, z choinką i prezentami i myślę, że to w świętach jest chyba najważniejsze. Przepraszam za parapetowe zdjęcia, ale tu bąble zarządziły ustawienie choinki, a i pora roku sprawia, że jedyne domowe zdjęcia, które mogę komfortowo robić to niestety, ale te parapetowe.




Woori jako pierwsza dorwała się do pokaźnego stosiku prezentów. Okazuje się, że nie wszystko jest jej obojętne, bo gdy przychodzi co do czego i w grę wchodzą prezenty, Woori nagle robi się do wszystkiego pierwsza.








Nie musiała długo czekać, by Sonyeo i Hayul poszli w jej ślady (jedynie Dana zachowała zdrowy rozsądek i pozory wartości wyższych od materializmu) i dorwali się do swoich, podobnych wymiarowo paczuszek. Rozweselili się jeszcze bardziej, gdy zobaczyli, że oprócz tego, co dorwali, pod choinką czekało na nich jeszcze całkiem sporo zawiniątek, a Sonyeo nie czekając na resztę od raz zabrała się za rozrywanie papieru.






W trzech bardzo podobnych do siebie paczuszkach bąble znalazły cieplutkie sweterki, niby do siebie podobne, ale jednak każdy pasujący do nowego właściciela. Święty Mikołaj polował na nie na Aliexpressie dobre parę miesięcy zanim w końcu zdecydował się na przelew, ale jak zobaczy ich miny na tych zdjęciach to chyba sam zorientuje się, że było warto.








Dana, która broniła się rękami i nogami przed pierwszym szałem prezentowym chcąc wyjść na skromną i powściągliwą w końcu też mu się oparła i dorwała do swojego pudła. Danie Mikołaj przyniósł tylko jeden prezent, ale za to spory rozmiarowo - pozostałe dostała u siebie w domku (podobno żeby bąble nie były zazdrosne).








W swoim wielkim pudle Dana znalazła dwie serie książek, które uwielbia (przez co ja i Gabrysia załamujemy się nad jej gustem, ale co możemy poradzić) i dodatkowo paczkę chusteczek na wypadek wzruszeń podczas lektury. Nie wiem czy kiedykolwiek widziałam ją tak zadowoloną (a Dana uśmiecha się zawsze) i nie wiem czy mam przekazać Mikołajowi, że prezent się udał i powinien się cieszyć, czy raczej, że powinien się załamać, bo tym udanym prezentem... cóż, nie jest literatura zbyt wysokich lotów, ale co ja tam wiem.




Jednym z tematów, których ostatnio dotyczą monologi Dany jest szeroko pojęta ekologia co widać nawet na tym zdjęciu... Uznała, że wstążka z prezentu nie może się zmarnować i warto wykorzystać ją ponownie jako ozdobę do włosów.






Sonyeo i Woori dorwały się do kolejnych paczek które znalazły pod choinką i niezrażone rozmiarem od razu wzięły się za otwieranie. Nie próbowały nawet zgadywać co mogło być w środku, bo ani kształt, ani fakt, że Hayul podobnego prezentu nie dostał nie były pomocne.








Jak na kompletnie niespodziewaną zawartość, zachwyt nią był naprawdę duży, bo dziewczynki ani na moment nie chciały wypuścić wachlarzy z łapek. Gdy w końcu to zrobiły, zgodnie zadecydowały, że prezenty będą ozdobą ostatniej pustej ściany w ich pokoiku i powiesiły je na miejscu dosłownie kilka chwil później.




Druga po sweterku paczka Hayula była w kształcie zupełnie różna od tych dziewczynek, przypominająca w wyglądzie i dotyku bardziej właśnie sweterek i bąbel obstawiał kolejne ubranko, gdy w emocjach rozrywał papier.




Zawartość nie mogła być chyba milszym zaskoczeniem... Hayul śpi sam w dwuosobowym łóżku (chyba, że ku jego zadowoleniu jest u nas Dana) i niesamowicie na to narzeka. Próbował nawet zapraszać do siebie Pana Królika, ale on nie chciał nawet o takim układzie słuchać powtarzając, że jest przyzwyczajony do całej wolnej przestrzeni dla siebie na kanapie. Mikołaj chyba czytał Hayulowi w myślach, bo z prezentu wyskoczył nowy mieszkaniec domku bąbli. Poznajcie Pana Niedźwiadka!








Pod choinką zostały jeszcze dwie paczki, podpisane inaczej niż poprzednie, ku zdziwieniu bąbli. Chyba nie spodziewali się wcale, że dostaną prezenty inne niż indywidualne, ale nie wyglądali na zawiedzionych.




Bąble nie mogły uwierzyć własnym oczkom, gdy odkryły, że Mikołaj znalazł dla nich prawdziwy kalendarz w ich rozmiarze. Teraz Sonyeo nie będzie musiała podkradać mi telefonu i szukać po aplikacjach żeby dowiedzieć się, kiedy weekend i kiedy jedziemy do Dany. No, i teraz już na pewno nie ma opcji żeby ktoś zapomniał o swoich urodzinach, bo te daty cała trójka od razu zaznaczyła w kalendarzu ołóweczkiem.






Stety niestety, dla wychowanych w XXI wieku bąbli ten prezent okazał się chyba zdecydowanie najfajniejszym... Nie będę tu silić się na narzekania żeby przypadkiem nie zacząć brzmieć staro, przynajmniej wiem na pewno, że prezent się przyda - trochę mam dość podkradania mi laptopa, by pooglądać filmiki na Youtube'ie lub nowości na Mimiwoo. Nie wiem jak długo dadzą radę dzielić się nim we trójkę i targać go po drabinach z góry na dół i z dołu na górę, ale trzymam kciuki, bo to małe urządzonko chyba najbardziej zrujnowało mikołajowy budżet.






Nakłoniłam bąble żeby zapozowały mi jeszcze raz zanim rozbiegną się żeby rozparcelować prezenty w domku i w sumie zgodzili się bez większego ociągania - świąteczna radość i błogość chyba udzieliły się też im, nie wiem tylko na ile to kwestia faktycznej, świątecznej atmosfery, a na ile ich rosnącego w zastraszającym tempie materializmu. W każdym razie, święta mijają nam cudownie, rodzinnie i lekko i z racji, że wciąż trwają, pokuszę się o krótkie życzenia, żeby tylko nie nasze święta, ale i Wasze, tych, którzy to czytają, były jak najlepsze. A nawet nie same święta, a i cały rok, końcówka tego i nadchodzący.

Wesołych świąt ode mnie, Sonyeo, Woori i Hayula (i Dany i Gabrysi oczywiście)!

4 komentarze:

  1. Ojaa, zazdroszczę prezentów!!!
    Świetny post, jak zwykle zresztą.
    Stety niestety, uzależniłam się od Twojego bloga - bąbelki takie cudne i ty tak pięknie piszesz ♥
    WESOŁYCH ŚWIĄT!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, stety niestety, mi tam niesamowicie miło i dziękuję!

      Usuń
  2. Ojejku, moje dyńki by nie pogardziły takimi cudeńkami :D

    OdpowiedzUsuń