niedziela, 11 grudnia 2016

Nie-pechowa trzynastka

Zeszły tydzień był chyba pierwszym w mojej krótkiej, lalkowej historii kiedy nie pojawiła się notka, ale spokojnie, żadnej przerwy sobie nie robię, po prostu Hayul miał małe komplikacje włosowe (a konkretniej błyszczącą głowę, z którą się już uporaliśmy), a ja czasowo-chorobowe.

W ten weekend za to wybraliśmy się całą gromadką na meet, tu, we Wrocławiu, już któryś z kolei, ale po długiej przerwie - wymyślenie czegoś, by spotkać się w wiele osób, a nie marznąć zajęło nam, wrocławskim lalkującym zaskakująco sporo czasu. No, ale się udało, Machina Organika zaoferowała nam wystarczająco dużo miejsca, które bardzo się przydało, bo bąbli (bardzo różnych rozmiarów) było aż 13.




Jako pierwszy w oczy rzucił mi się Deva (Soom Dia Akiry) i trudno się dziwić z racji jego rozmiaru... O ile dobrze pamiętam, a pamięci do liczb nigdy nie miałam, mierzy około 73 cm, a waży, cóż, nie wiem czy chcę wiedzieć, bo po tych paru godzinach spędzonych w jego towarzystwie nagle czuję na ramionach zalążki mięśni.




Nie mogłam się powstrzymać przed zrobieniem tego zdjęcia, bo rozczula mnie niesamowicie. Pomijając już różnicę koloru, łapka Woori przy łapce Devy... Rozpływam się do teraz, to jeden z najbardziej uroczych widoków na świecie.




 Faery (Luts Bory), kolejny z chłopców Akiry, buźkę ma równie przyjemną co Deva, ale muszę przyznać, że jak dla mnie rozmiar dużo przyjemniejszy. Bąbel ma nieco ponad 40 cm i między nim, a na przykład Daną nie ma zbyt wielkiej różnicy, choć w pierwszej chwili proporcjonalne głowy żywicznych chłopców wydawały mi się wręcz nienaturalnie małe, skutek uboczny miłości do pullipowej rodzinki. 







 A Maria (Little Pullip Witch) Vrisa, który chyba własnego lalkowego miejsca w Internecie nie ma rozczula rozmiarem, choć też w pierwszej chwili nie mogłam przywyknąć do jej, poprawnych w końcu, proporcji - bąbel siedzi na skróconym obitsu 21 i prezentuje się maksymalnie uroczo.






Dana (Pullip Merl Gabrysi), którą chyba powinnam przestać uporczywie wymieniać tu z modelu, bo jest jak czwarty, mały członek rodzinki, ale jakiś nie wiem, szacunek mi nie pozwala, jak zwykle nie rozstawała się z Hayulem ani na moment. W swoich sweterkach w reniferki (które udało mi się dorwać w Tigerze jako ozdoby świąteczne!) wyglądają jak rodzeństwo z bogatego domu, które podczas ferii, gdy nie chodzi do prywatnej szkoły, spędza czas na nartach w Alpach. No i Hayul prezentuje w końcu nowe włoski, które może i były problematyczne, ale ostatecznie pasują mu niesamowicie, a i on wydaje się zachwycony nową fryzurką.






Hayul chyba lubuje się w kobiecym towarzystwie, bo gdy tylko Dana odeszła na momencik, by pozować też innym, od razu zapoznał się z Astrid (Pullip Innocent World Fraulein Kasi) i spędził dłuższą chwilę w jej towarzystwie. A Astrid, której dawno nie widziałam, wciąż zachwyca mnie tak samo, i wnioskując po minie Hayula, jego też.






Ari, Dal Joujou Aleks, nie miałam jeszcze okazji tu pokazać mimo, że zdążyłyśmy się już poznać, więc teraz z radością to nadrabiam, bo prezentuje się przesłodko razem z Ivy (Dal Puki, też Aleks), która może nie tryska entuzjazmem, ale urokiem jak najbardziej.








Lycoris, Doll Family A Lauer Akiry, jak dla mnie (poza moimi bąblami oczywiście) został królem spotkania. Już od kiedy zamieszkał u Akiry podziwiałam go na zdjęciach wzdychając z zachwytu, ale dopiero teraz poznaliśmy się na żywo i naprawdę mnie urzekł. No, może poza odskakującymi bez ładu i składu kończynami, ale to jestem w stanie mu wybaczyć.




Oprócz pięknej buźki, Lyco jest cudownie wykonany (tak jak i Deva i Fae, ale w zachwycie Lyco jakoś umknęło mi dokładniejsze uwieczniene ich ciałek) i ślicznie, minimalistycznie ubrany.






Sonyeo i Woori prezentowały się na meecie jako świąteczne elfiki w czapeczkach, tak jak sweterki, dorwanych w Tigerze. Wyglądały jakby dopiero się urwały z fabryki prezentów i na początku czuły się nieswojo, bo większość bąbli ubrana była dość zwyczajnie, ale słysząc pozytywne komentarze chyba doceniły swój świąteczny urok.




Trzy Pullipanny, Nel (Pullip La Robe Vert Clair mieszkająca u Aleks), Astrid i Dana dogadały się całkiem nieźle, choć bardziej niż sobą nawzajem zdawały się być zainteresowane dużym (rozmiarowo, nie ilościowo), męskim gronem.




Dana, Hayul i Nel razem prezentowali zimową, reniferkową modę i Hayul nawet nie przejął się, że na jego ciałko sweterek jest dwa razy za duży. Razem wyglądali jak zdjęcie świąteczne amerykańskiej rodziny i brakowało tylko głowy jelenia na ścianie w tle.






Chłopcy chyba w pierwszej chwili się nie polubili, bo obaj wydawali się udręczeni faktem, że ktokolwiek inny śmie nosić krótkie, blond włosy i do teraz nie wiem czy udało im się przełamać pierwsze lody czy to tylko pozory do zdjęcia.






Sonyeo za to polubiła Lyco bardzo, czego nie można powiedzieć o nim, bo nie wydawał się specjalnie zachwycony, ale przynajmniej nie narzekał głośno. Z nim to ciężko stwierdzić czy mu się coś podoba czy nie, bo ciągle ma minę jakby miał wszystkiego dość (i wciąż wygląda dobrze).




Cynthia (też bąbel Akiry) najlepiej dogadała się z podobną do siebie stylistycznie Marią, i z nią też chyba najlepiej wyglądała.




Deva zdawał się bardziej zadowolony z towarzystwa Woori niż Lyco z Sonyeo i przymknął nawet oko na jej ciągłe uwieszanie się na nim jak na wielkiej ściance wspinaczkowej. No i powiedział nawet, że ma fajną czapkę, a Woori z całych sił starała się ukryć rumieniec.






Z Astrid, tak jak i na poprzednim spotkaniu, dogadywała się równie dobrze, narzekając trochę na strój elfika, ale mam wrażenie, że ona (tak jak i ja) w dresie czuje się najbardziej komfortowo. Astrid niezbyt rozumiała gdzie leży problem, sama siedząc wygodnie w eleganckiej koszuli, ale wciąż dawała z siebie wszystko, by okazać zrozumienie.






Gdy robiłam te zdjęcia, Dana, Ari i Ivy bez żadnego skrępowania podjadały z naszych talerzy, a Hayul rozmawiał z większymi chłopcami o "męskich sprawach", chociaż nie zajęło mu to zbyt wiele czasu, bo wyraźnie preferuje towarzystwo płci pięknej. Reszta wielkogłowej gromadki za to chętnie mi zapozowała, skoro już podeszłam z aparatem, chociaż Astrid (co widać nawet na zdjęciu) wciąż zerkała z zazdrością na bąble, które dorwały się do jedzenia.






Do zdjęcia grupowego ponad połowa gromadki jako siedziska wykorzystała nogi Devy, a pozostali nogi Lyco jako oparcie... Dla chłopców może średnio wygodne rozwiązanie, ale za to jakie funkcjonalne. Wyglądają trochę jak wielka, lalkowa, bardzo różnorodna rodzina i trochę myślę, że jeśli już taką nie są, to na pewno się staną, bo skład lalkowych spotkań we Wrocławiu pozostaje bez większych zmian (oprócz pojawiania się nowych bąbli oczywiście) i cieszę się bardzo, bo zawsze boję się, że Sonyeo, Woori i Hayul skończą aspołecznie jak ja przez to, że kiszą się we własnym sosie. Organizacja takiego spotkania to ciężka sprawa, zwłaszcza w zimowych warunkach, ale zdecydowanie się opłaca i przyznał to nawet Hayul, wciąż obrażony o drugiego, krótkowłosego blondyna.

6 komentarzy:

  1. Piękne. Piękne. Po prostu PIĘKNE lalki.
    Sweterki maksymalnie urocze. Ale w Tigerze przez najbliższy czas nie będę :(
    Ale musiało być fajnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ps. Czy mogłabyś zrobić porównanie obitsu 23 cm, 21 cm i 27 cm? Bardzo mi zależy szczególnie na dwóch pierwszych:)

      Usuń
    2. Dziękuję! Było super. Ojeju, przepraszam, na bloggera wchodzę tylko przy dodaniu notki, bo nowy wygląd doprowadza mnie do szału - dziś pół dnia jestem w podróży, byłoby ok gdybym podrzuciła ci zdjęcie wieczorkiem na FB?

      Usuń
    3. Ja też strasznie długo tego nie widziałam!
      Poproszę :3

      Usuń
  2. Kocham meety <3 Może kiedyś się na jakimś spotkamy? ^.^
    Zazdroszczę spotkania. Piękne lalki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też je uwielbiam i dziękuję! Szczerze mówiąc, byłoby super, ojeju, skąd jesteś?

      Usuń