sobota, 22 lipca 2017

Królewna krainy słodkości

Dziś krotko, bez  zbędnego rozpisywania się, bo pogoda zwyczajnie odbiera mi jakiekolwiek siły i nawet wystukiwanie wyrazów na klawiaturze wydaje się ciężką misją. Sama się sobie dziwię, że zmotywowałam się, by zrobić te zdjęcia, ale pomysł wpadł mi do głowy wczoraj wieczorem i nie chciał mi dać spokoju, a Sonyeo wraz z nim dołączyła się do męczenia mnie.


Więc wzięłam aparat, wzięłam Sonyeo i Pana Królika i po raz kolejny wykorzystałam możliwości mojego pokoju, których, jak się okazuje, kryje w sobie całkiem sporo. Efekt zaskoczył nawet mnie samą, jestem tymi zdjęciami zauroczona, a Sonyeo w słodkim wydaniu to jedna z piękniejszych rzeczy w ostatnim czasie (piękniejsza nawet od informacji o przyjęciu na studia, a to duże osiągnięcie). Nie przeciągam dłużej i wrzucam zdjęcia, bo sama nie mogę się doczekać, by pokazać je światu, mam nadzieję, że spodobają się nie tylko mi!




















Robienie zdjęć na tle, które w rzeczywistości jest pufą nie należało do najłatwiejszych, bo co chwilę łapałam się na tym, że przypadkiem łapię w kadrze kawałek ściany, ale i tak jestem naprawdę zadowolona, tak samo Sonyeo i Pan Królik i mam nadzieję, że nie tylko nam podobają się zdjęcia.

A co w następnym poście? Nie wiem, zupełnie szczerze, przestałam planować zdjęcia do przodu i ufam nagłym pomysłom i wydaje mi się, że wychodzi to zdjęciom na dobre. Jestem za to pewna, że to nie ostatni raz, kiedy Sonyeo prezentuje się w uroczym wydaniu.

3 komentarze: